No, dobra. A tak poważnie, to gdzie jedziecie?

Tak najczęściej reagowali nasi znajomi czy rodzina, kiedy mówiliśmy, że za kilka dni wyruszamy na Wschód, żeby poprowadzić rekolekcje dla parafian dekanatu Czerniowieckiego w południowo-zachodniej części Ukrainy, niedaleko Rumunii i Mołdawii.

To szaleństwo, przecież tam jest wojna!

Rzeczywiście, po ludzku myśląc to było zwariowane. Zostawić wszystko i wyjechać w tak niepewnym czasie, z całymi rodzinami, dziećmi (najmłodsze dwumiesięczne!), przyjaciółmi ze Wspólnoty Dorosłych, do której należymy poza granice „bezpiecznej” Unii. Pojechać do kraju, który nie wiadomo czy będzie jeszcze istniał jutro, a przynajmniej w takim kształcie, jakim znamy od dwudziestu czterech lat. Ale Pan Bóg lubi takie „szaleństwa”. Lubi, kiedy Mu zawierzamy i dosłownie traktujemy słowa Ewangelii: „A zatem nie martwcie się, mówiąc: “Co będziemy jeść?”, albo: “Co będziemy pić?”, albo: “Czym się odziejemy?” Bo o to wszystko zabiegają poganie. A wasz Ojciec niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Zabiegajcie najpierw o Królestwo i o jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,31-33).

Wyruszyliśmy 6 marca w sile 16 osób (z czego połowa to dzieci) do parafii pw. św. Michała Archanioła w Czerniowcach, gdzie od kilkunastu lat posługę proboszcza pełni ks. Krzysztof Sapalski, pochodzący z diecezji tarnowskiej. Towarzyszył nam w podróży ks. Andrzej Dendura, do niedawno wikary w naszej sąsiedniej parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Rojcy. Ks. Andrzej od 1,5 roku pracuje w parafii Dawideny na terenie Bukowiny. Na Ukrainę pojechał na prośbę arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego.

Wspierani modlitwą wszystkich osób zaangażowanych w to przedsięwzięcie, bez większych przeszkód dotarliśmy do celu naszej podróży. Przez cały ten czas czuliśmy, że nie jesteśmy sami, że modli się za nas wielu ludzi. Na miejscu trafiliśmy w dobre ręce. Powitał nas ks. Krzysztof w nowym, ciepłym domu parafialnym, wyposażonym we wszystko, co było potrzeba. Mieliśmy co jeść, gdzie spać, a przede wszystkim towarzyszyła nam wielka troska ze strony proboszcza i parafian. Doświadczaliśmy ogromnej życzliwości i otwartości od każdej spotkanej tam osoby.

W atmosferze wielkiego święta przez kolejne trzy dni mogliśmy mówić o Bożym Królestwie. Głosić świadectwo o tym jak Pan Jezus mocno działa w naszym życiu. Dzielić się wiarą jaką pielęgnujemy w naszych rodzinach, parafiach, wspólnocie.

W ostatnim dniu rekolekcji ze ściśniętymi gardłami patrzyliśmy, jak kilkadziesiąt osób w różnym wieku, po raz pierwszy oddaje swoje życie Jezusowi. Na kolanach, przed Najświętszym Sakramentem. W tym momencie poczuliśmy, że te rekolekcje są przede wszystkim dla nas, że to nas Pan Jezus dotyka i umacnia naszą wiarę.

Podczas naszego pobytu wolny czas szczelnie wypełnił nam ks. Krzysztof zabierając nas na wyprawy do Chocimia, Kamieńca Podolskiego. Zwiedziliśmy Czerniowce, Lwów, odwiedziliśmy parafię ks. Andrzeja w Dawidenach. Za to wszystko czego doświadczyliśmy jesteśmy bardzo wdzięczni i mamy nadzieję, że nie była to nasza ostatnia podróż na Ukrainę.